Posty

Zanim zaczniesz:

Wstęp

Przybyszu! Witaj w międzywymiarowym porcie, w skrócie: w MIĘDZYWYMIARZE. Blogu, na którym kreatywni ludzie mogą się podzielić swoją twórczością. Nasza ekipa składa się na ten moment z dwóch osób: Thalia - założycielka bloga Martha - Cichy uczestnik projektów Chcemy umilić wam czas, prezentując nasze prace. W zamian liczymy na komentarze! Pozdrawiamy! MIĘDZYWYMIAROWE

[TNWB] Rozdział 7. Interludium: Seria rozmów

     Stał tyłem do pulsującego serca swojego domu. Miękki szum narastał, aż w końcu zagłuszył jego zmysły i pociągnął go w dół, na szorstką kratę, którą miał pod stopami. Po prostu nie mógł zrozumieć. Wyciągnął przed siebie rękę, po czym ułożył ją na swojej klatce piersiowej, czuł pod dłonią bicie dwóch serc, uderzających w żebra. Dlaczego nie mogła zrozumieć, dlaczego oni… Brzęczenie jego TARDIS stało się nie do zniesienia i stanowczo pchnął, wypychając ją ze swoich myśli. Na całym statku zapanowała cisza, aż pozostało tylko miarowe bicie jego serc w piersi i gonitwa myśli w głowie. Uderzył pięścią w szorstki metal. Uderzyła głową w drzwi. Tępy łomot wypełniał jej czaszkę, nieustępliwie uderzającą o drewno, raz za razem, aż jej oczy zamgliły się, byle tylko nie płakać. Głupi, idiotyczny kosmita. Rose przeciągnęła drżącą ręką po twarzy i prychnęła. Serce biło jej w uszach. Rytmiczne pompowanie drażniło ją nieustannym bębnieniem o klatkę piersiową. Dlaczego nie mógł zrozumieć? Dlaczeg

Nie powinnam była ich zostawiać

     Łokciem nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi. W jednej ręce trzymała dużą, papierową torbę z zakupami, w drugiej nosidełko z niemowlęciem, w zębach trzymała kopertę. Odłożyła fotelik na dywan i kopnięciem zamknęła za sobą drzwi. Wyjęła list z ust i zerknęła na nadawcę: Harry Potter. Westchnęła i odrzuciła papier na piętrzącą się kupkę nadal nie otwartej poczty. Zerknęła do fotelika, dziewczynka nadal spała, więc zabrała torbę w obie ręce i przeniosła ją do kuchni. Na blacie leżał napoczęty bochenek chleba, z grymasem schowała go do chlebaka, na skórce nie było już ani jednego ziarna słonecznika. Wróciła do korytarza i zdjęła buty i kurtkę, po czym przeniosła nosidełko do salonu, skrzywiła się, gdy usłyszała ciche kwilenie       – No już, już, mama Cię szybciutko rozbierze i będziesz sobie spać dalej… – zdjęła z dziecka kurteczkę, czapkę i szalik i włożyła je na matę. Chwilę patrzyła jak dziecko bawi się wiszącymi nad nią zabawkami, z ulgą zaobserwowała, że dziewczynka szybko się zmęcz